Właśnie mija kolejny dzień męczarni. Niby dzień był OK, ale tylko do czasu. Pojechaliśmy dzisiaj do jej rodziców, syn się wyszalał i wszystko było fajnie do powrotu. Tymek zasnął w aucie i bardzo się spocił. Wniosłem go do mieszkania, przykrytego moją bluzą. Wchodzę do pokoju z myślą o tym żeby go przebrać a tam nie ma nawet jak wejść bo rowerek blokuje drogę. Odsuwam rower nogą i słyszę jak Ania wypakowuje zmywarkę. Wołam więc ją i proszę żeby mi pomogła szukając piżamy... tu był błąd. Jak zawsze nie możesz nic zrobić sam... bla bla bla. Dobrze wiedziała, że jest cały mokry, wnoszę go zaspanego, wtulonego w ramiona i czy to takie dziwne, że oczekiwałbym chociaż podania piżamy? Syn chory, kaszle mi na rękach, cały mokry a ona idzie sobie zmywarkę rozpakowywać. Wparowała i jak nakręcona prosto do zmywarki. Podała tą piżamę, w nerwach założyła synowi i dopiero się zaczęło. Tymek przybiegł do mnie... tata, tata czy mogę odcinek bajeczki. Ja tak sobie analizuję, OK... może jest ...